wtorek, 4 września 2012

all my life you're haunting me.

Wróciłam dzisiaj i dostałam okres. Ważyłam się - waga  54, 6 kg. Zważę się jeszcze po okresie żeby mieć rzetelny obraz tego jak jest. I do końca września dam z siebie wszystko, żeby jak najlepiej wyglądać. Potem oczywiście też nawyków nie rzucę, ale teraz muszę spiąć najbardziej tyłek i do przodu.

Pojechaliśmy wcześniej niż było to zaplanowane. Bawiłam się.. świetnie! Odżyłam i nabrałam większej wiary w siebie. Odpoczęłam. Psychicznie. Dużo chodzenia, spacery, piękne jezioro. I fajni ludzie. Nie jestem taka jak oni, ale nie mogę na siłę siebie zmieniać. Muszę  znaleźć cel w życiu i dążyć do niego. Nie każdy wie kim chce być w wieku 19 lat.

Jeśli chodzi o jedzenie to było jak na wyjazdach, byle co i byle gdzie. Rano wszyscy wpieprzali resztki pizzy z kolacji albo bułki z pasztetem, a ja latałam po jogurty albo batoniki zbożowe. Byle coś przegryźć, nikt w sumie nie zwracał większej uwagi. Piłam dosyć sporo alkoholu, ale starałam się nie jeść nic później. I chyba nawet schudłam. Waga przed okresem była większa.
Lecę nadrobić zaległości u Was.







4 komentarze:

  1. Zajebiste thinspiracje:) Dobrze, że sobie odpoczęłaś, takie wyjazdy są super. Bierz się do roboty, uda ci się:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ładne zdjęcia!
    Cieszę się, że u Ciebie w porządku, i jakoś tak pozytywnie. Ja też muszę się spiąć, żeby zrobić jak najwięcej do października.

    OdpowiedzUsuń
  3. wyjazd wyszedł widzę świetnie i też odbił się na Tobie dobrze fizycznie jak i psychicznie :) waga jest na pewno niższa, skoro jesteś przed okresem. ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. wyjazdy zawsze są dla mnie zmorą, albo wszelkie spotkania ze znajomymi, ale powoli uczę się nie wstydzić i nie tłumaczyć z tego że jem co innego niż oni. wiem jakie to trudne i dlatego gratuluję wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń