Ale te siedem dni (czy coś koło tego) upłynęło tak szybko i tak.. zwyczajnie (?) względem diety.
Po tym moim małym zwycięstwie (duże będzie za jakieś 6 kg) trochę sobie przez ten tydzień pofolgowałam.
Nie opychałam się słodyczami ani nie jadłam nic, co by mogło mi zaszkodzić, ale też nie 'pomagałam sobie'. Jadłam normalne posiłki w granicach 700-1000 kcal, co dla mnie jest dosyć sporym przyrostem energii.
Obiecywałam sobie codziennie, że jutro będzie mniej i jutro poćwiczę więcej (jeśli chodzi o ćwiczenia to przez te upały zawaaaalam strasznie, ale nie-nie, nie tłumaczę siebie).
Wierzcie bądź nie, ale naprawdę można tęsknić. Za wieczornym skrętem kiszek z głodu, za trzygodzinnymi treningami po których czujesz, że żyjesz, za tym jak wstajesz rano i czujesz się taka leciutka. True story.
Dlatego w przyszłym tygodniu wracam do tego.
Nie przytyłam, ale też nie schudłam (Waga waha się 53, 4 kg - 53, 6 kg). Na domiar złego czuję się cały czas opuchnięta i ciężka. Nie dostałam też okresu - albo bardziej optymistyczne sformułowanie - się spóźnia (okres). Chociaż u mnie to jest norma, jeszcze przed zmianami żywieniowymi miesiączkowałam co trzy miesiące. Hormony, hormony.. muszę się w końcu zbadać.
Oprócz tego, że zapału mniej, miałam naprawdę pracowity tydzień. Z czego się cieszę, bo wreszcie potrafiłam spożytkować ten czas bardziej konstruktywnie.
Zakuuuuupy. Zrobiłam sobie wczoraj eskapadę po galeriach, bo wyprzedaże, bo seriously nie mam w czym chodzić.. kupiłam sobie parę rzeczy, które na teraz są ok. Ale też szorty i bluzeczkę, do których muszę jeszcze trochę zrzucić. Taki motywator. Także mam zarąbiste (że się tak kolokwialnie wyrażę) grungowe (będą, jak 'postrzępię' trochę nogawki) szorty (planuje jeszcze doszyć do nich dwa łańcuszki, które znalazłam przy starym tiszercie). C'est voila!
Oprócz tego nabyłam w Emiku (bo ile się naczytałam u paru z Was, jak to nakupowałyście sobie stosy książek... też pozazdrościłam i mam!) biografię mojego ulubionego i najbardziej inspirującego muzyka Jimiego Hendrixa ( 'Pokój pełen luster' Charles R. Cross). Przeczytałam 50 str i naprawdę polecam! (Dla takich fanatyków jego twórczości jak moja osoba to jest to wręcz obowiązująca pozycja).
Od poniedziałku.. dieta owocowa i warzywna (z przewagą tego drugiego) w sokach i koktajlach. Zakupiłam sobie także czerwoną herbatę (nigdy nie piłam) więc teraz oprócz naparów z zielonej i czerwoną będę pić.
Skopiowałam od dust n bones, bo zostałam otagowana przez nią i zaproszona do blogowej zabawy.
Zasady: Odpowiadamy na 11 pytań, które zadała nam osoba, która nas 'zaznaczyła', wymyślamy swoje pytania, a następnie zapraszamy kolejnych
blogowych znajomych do gry, dzięki której możemy się lepiej poznać
Taguję: anyhow, Domkę, Georgia, thinerland
Pytania od dust n bones:
1. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Wierzę. Sama kiedyś taką przeżyłam.
2. Ulubiony zespół/wykonawca muzyczny?
Ogólnie jestem fanką mocniejszych brzmień.. i jak wyżej wspomniałam - Jimi Hendrix.
3. Gdybyś mogła wskrzesić jakąś nieżyjącą osobę, kto by to był?
Świetne pytanie, bo naprawdę mam problem z odpowiedzią.
Pewnie ktoś bliski, z rodziny.
4. Chciałabyś cofnąć się w czasie? Co byś zmieniła?
Kiedyś (i czasami, szczególnie wtedy gdy zrobię coś czego potem mocno żałuję) odpowiedziałabym na pewno, że tak. Ale myślę również, że nie po to żyjemy, aby żałować/pokutować i roztrząsać przeszłość. The past is the past. Warto skupić się na tym co jest teraz i na przyszłości.
5. O co poprosiłabyś złotą rybkę gdyby mogła spełnić Twoje 3 życzenia?
Pierwsze: Znaleźć cel w życiu.
Drugie: Schudnąć do tych wymarzonych 48 kg.
Trzecie: Peace and Happiness to everyone.
6. Ulubiony film?
Tutaj też mam ogromny problem, bo mam dość sporo ulubionych pozycji.
Nie będę oryginalna, jak napiszę - Le fabuleux destin d'Amélie Poulain.
7. Ulubiona piosenka?
Jak wyżej, ale obecnie to:
The Beatles - Hey Jude.
8. Co lubisz, a co nie w swoim wyglądzie?
Na pewno chciałabym jeszcze sporo schudnąć i zdecydowanie być wyższą osobą
(mam 164 cm).
(mam 164 cm).
Lubię swoje oczy.
9. Co lubisz, a co nie w swoim charakterze?
Autodestrukcja na każdym możliwym szczeblu mojej egzystencji, mam zdolności do zbytniej prokrastynacji (nasi dziadkowie na pewno nie znają tego słowa)
jestem uparta jak nie potrzeba, a jak potrzeba to mam gdzieś.
Lubię.. hm, no ambitna dosyć jestem i jak się zawezmę to nie popuszczę. Myślę, że jestem otwarta i mimo wszystko dosyć miłe mam uosobienie.
10. Twoja podróż życia byłaby do...?
Południe Francji! Provence!
11. Twoje ulubione zwierzątko?
Kocham słonie, seriously.. są cudowne!
Moje pytania do Was:
1. Twoje hobby bądź zainteresowanie, któremu poświęcasz czas (albo po prostu, co lubisz robisz wolnym czasie:
2. Wymarzona waga, rozmiar (Wiem, ambitne pytanie):
3. Twoja największa/ulubiona thinspiracja (możesz wkleić zdjęcie, podać tytuł piosenki etc.)
4. Ulubiony zespół/wykonawca muzyczny?
5. Ulubione danie (może być nawet to z listy 'zakazanych')
6. Gdybyś miała się urodzić w innym kraju, to jakie byłoby to państwo i dlaczego (możesz oczywiście zachować się patriotycznie i olać pytanie) ?
7. Twój wymarzony zawód?
8. Ulubiony artysta (sztuka, muzyka, film..)
9. Jeżeli miałabyś możliwość na jeden dzień być w ciele innej osoby, kto by to był i dlaczego?
10. Twój ulubiony film oraz fragment z tego filmu?
11. Ulubiona pora roku i dlaczego?
Oj, można tęsknić za głodem, dobrze to wiem :D
OdpowiedzUsuńzakupy, zakupy, zakupy ... jedna z przyjemniejszych czynności na świecie <3. Dziękuje za 'wybranie', trzymaj się chudziutko ;**
W tym upale naprawdę nie chce się ćwiczyć... Ale zakupy to setki spalonych kalorii ^^ chciałabym spotkać taką złotą rybkę, co by mnie odchudziła, najlepiej jeszcze bym jej pokazała dokładnie skąd ma zniknąć tłuszcz!
OdpowiedzUsuńUtrzymanie wagi czasem jest trudniejsze niż schudnięcie ;)
OdpowiedzUsuńPrzez te upały ja też nie ćwiczę dużo..zdechnąć można.;/
Dzięki za otagowanie ;))
i tak jest dobrze :) teraz po owocowo-warzywnej pewnie waga ładnie ruszy w dół ;) no, ale to akurat prawda.. komu się chce ćwiczyć w taki upał, ale kiedyś trzeba się ogarnąć ;] no i masz teraz tym bardziej motywację, by schudnąć. możesz zrobić zdjęcie tych spodenek, bo fajnie wyglądają w mojej wyobraźni xD trzymaj się ;**
OdpowiedzUsuńChyba Cię pogrzało. Ale jesteś zła. No nic, zrobię to.
OdpowiedzUsuńO, hey Joe jest super.
Ja też tęsknię za głodem. To wymaga trochę pracy, ale gdy burczy w brzuchu, i gdy wiesz, że nic nie masz w żołądku to to jest takie wspaniałe. Ostatni tydzień miałam taki okropny pod względem jedzenia (byłam na Ukrainie a propos :D) i pewnie przytyłam z 2 kg, zwłaszcza, że wcześniej zrobiłam sobie dzień głodówki, to napuchłam następnego dnia bardzo szybko.